poniedziałek, 21 lutego 2011

Inauguracja



"Uroczysta" inauguracja pachnie pieczonymi oliwkami, papryką, suszonymi pomidorami i ziołami. Zioła obowiązkowo.
Kolacja w pół godziny - gotowe ciasto francuskie, na nie pesto (lub oliwa z oliwek i przyprawy) i wszystko to, co akurat mamy w lodówce i co mamy ochotę zjeść...
U mnie padło na zielone oliwki, ser typu feta, suszone pomidory, paprykę, ostrą papryczkę i cebulę.

Wielką fanką papryczek chili nie jestem, bo nie lubię kiedy coś wypala mi kubki smakowe... Ale i tak uważam, że warto je dodawać (z umiarem) do bardzo wielu potraw.
Poza tym muszę przyznać, że bardzo pozytywnie mi się kojarzą. Z węgierską kuchnią i Budapesztem. Z wieczorem, który rozpoczął się obserwacją miasta ze wzgórza Buda Castle, a zakończył się... w kasynie ;).
Pamiętam, że jedną z moich pamiątek z Węgier były właśnie takie papryczki, zakupione w formie ususzonej za "grosze" w supermarkecie Tesco :) długo służyły mi jako bardzo ważny element sosu do pizzy.



A żeby było smaczniej i zdrowiej - gotowe "francuskie pizzunie" warto po upieczeniu, bezpośrednio przed spożyciem skropić jeszcze oliwą z oliwek.

Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz