Jak już nie raz podkreślałam, jestem wielką zwolenniczką śniadań na ciepło. Szczególnie tych, przy których nie trzeba się napracować i długo stać w kuchni.
Te placuszki świetnie się w tej roli sprawdzają. Mam do nich jedno "ale", ale... o tym za chwilę.
Składniki:
1 szklanka mąki pszennej (oczywiście najlepiej pełnoziarnistej ;))
1 jajko
1 szklanka mleka
płaska łyżeczka sody oczyszczonej
3 łyżki masła (rozpuszczone i przestudzone)
Opcjonalnie
kilka łyżeczek cynamonu
jedna łyżeczka kardamonu
lub np. trochę cukru z wanilią
Można dodać też cukier lub ksylitol, ja z tego zrezygnowałam na rzecz słodkich dodatków
Mąkę przesiewamy, po czym robimy podobnie jak zazwyczaj z muffinkami - oddzielnie mieszamy składniki mokre i suche. Na koniec dokładnie, do gładkości wszystko miksujemy.
Placki smażymy bez żadnego tłuszczu, przewracamy je na drugą stronę kiedy na całej powierzchni pojawią się pęcherzyki powietrza. Smażenie jednego placka trwa bardzo krótko.
Teraz to ale... Po spróbowaniu pierwszego podłamałam się, że to paskudztwo, w którym czuć tylko sodę. Nienawidzę sody i proszku do pieczenia :/.
Jednak wiadomo, że bez tego placki te nie byłyby tak puszyste, a to też jest ich duży atut.
Ale uwaga, po posmarowaniu placuszków dodatkami (a te mogą być dowolne - dżem, nutella, syrop klonowy, miód...), posmak sody nie jest już wyczuwalny, można się delektować smakiem.
Ja jadłam je ze śmietaną i dżemem malinowym
Ale z syropem klonowym też są pyszne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz